środa, 13 lutego 2013

usypianie...

Oj teraz dopiero widzę jaką byłam szczęściarą, gdy po godzinnej zabawie odkładałam pół śpiącą Amelkę do łóżeczka i miałam 2h dla siebie.. A wieczorami po kąpieli i zapełnieniu brzuszka- sen od 19 do 5..
Zmieniło się o sto stopni. A dlaczego nie sto osiemdziesiąt? Bo wieczory nadal mam "z głowy" (zmieniły się pobudki: z jednej na dwie, ale to żaden problem) jednak za dnia bywa różnie. Czasem wybawimy się nawet 2h i to na pełnych obrotach! Pełne uśmiechu, pogawędek i naszych małych ćwiczeń :) Ale na nic to się zda gdy maluch nie życzy sobie snu. Mogę kombinować na tysiąc sto sposobów: na rączkach (bo to ponoć najlepsze), w łóżeczku tak jak dawniej (płacz niemożliwy, więc zaraz ją stamtąd zabieram), w wózeczku (nabiera wtedy mnóstwo energii- ja się pytam dlaczego? na spacerkach śpisz kochanie...), przy włączonym radiu (czasem pomaga, ale częściej szuka źródła wydawanych dźwięków i wierci się jak szalona) . I mój jedyny PEWNIK: auto. Tak, w samochodzie mam całkowitą pewność że Amelia zaśnie... Ale czy to nie aby przesada, specjalnie wozić maluszka tylko po to by się zdrzemnął? Przecież i tak w tym czasie nie mogę ugotować obiadu, bo krążę wokół osiedli... Jedyne co, to spokojne nerwy, bo dziecko wyspane..
Bynajmniej wiem że kiedy wybieramy się gdziekolwiek, gwiazda zaśnie na czas przejażdżki (ani minuty dłużej! auto w spoczynku równa się maluch w akcji).

Czekam na jakieś sprawdzone sposoby, by w końcu móc upichcić coś dobrego.. Ileż można wcinać leczo?



Ps. Pisząc tego posta patrzę na małą która zasnęła po trzydziestu minutach bujania w wózku..
Ps2. Nie mam czasu zrobić obiadu a co dopiero pisać posty systematycznie? (chciałabym oj chciała..)

2 komentarze:

  1. coś o tym wiem, mój Franio w dzień praktycznie nie śpi :(

    OdpowiedzUsuń