Mam kolejny dylemat, tzn mamy :)
Ami jeszcze sama nie siada, lecz posadzona, wytrzyma chwilkę. Mamy czas, gdyż jest wcześniakiem więc się nie pali do "nauki"...
Jednak najlepsza pozycja jest ta niedopracowana i tu zaczyna się mój problem.
Jednak najlepsza pozycja jest ta niedopracowana i tu zaczyna się mój problem.
O ile w domu potrafię coś pokombinować, by zabawa odbywała się na leżąco lub na brzuszku, tak podczas spaceru nie ma mowy.
Ami chce wszystko widzieć, a odkryty daszek powoduje przymrużone oczka (razi słoneczko).
Pani rehabilitantka, kochana Beatka poradziła by sadzać TYLKO na posiłek w krzesełku z pasami i kilka razy dziennie z klatką piersiową mamy/taty stanowiącą podparcie.
Więc ja się pytam co zrobić w wózeczku?
Wersja na leżąco nie sprawia już frajdy i strasznie denerwuje bobasa, a ja bezradnie próbuje bujać i zagadywać żeby jakoś przetrwać te nasze 30min...
Wersja na leżąco nie sprawia już frajdy i strasznie denerwuje bobasa, a ja bezradnie próbuje bujać i zagadywać żeby jakoś przetrwać te nasze 30min...
Sadzać/ kłaść dzieciątko?