czwartek, 28 lutego 2013

Siedzieć czy leżeć?

Mam kolejny dylemat, tzn mamy :)

Ami jeszcze sama nie siada, lecz posadzona, wytrzyma chwilkę. Mamy czas, gdyż jest wcześniakiem więc się nie pali do "nauki"...
Jednak najlepsza pozycja jest ta niedopracowana i tu zaczyna się mój problem. 
O ile w domu potrafię coś pokombinować, by zabawa odbywała się na leżąco lub na brzuszku, tak podczas spaceru nie ma mowy. 
Ami chce wszystko widzieć, a odkryty daszek powoduje przymrużone oczka (razi słoneczko). 
Pani rehabilitantka, kochana Beatka poradziła by sadzać TYLKO na posiłek w krzesełku z pasami i kilka razy dziennie z klatką piersiową mamy/taty stanowiącą podparcie. 
Więc ja się pytam co zrobić w wózeczku?
Wersja na leżąco nie sprawia już frajdy i strasznie denerwuje bobasa, a ja bezradnie próbuje bujać i zagadywać żeby jakoś przetrwać te nasze 30min...

Sadzać/ kłaść dzieciątko?



sobota, 23 lutego 2013

Zima bez spacerów?

No i kolejny dylemat młodej mamy...
Zresztą tych niepewności dziennie przewija się przez głowę tysiące, a tutaj staram się zamieszczać najistotniejsze (gdzie intuicja bywa mylną) lub spędzające sen z mych powiek.
Jak wiecie, bądź nie- śląsk zasypało po raz nasty i nie mam ochoty już NAWET patrzeć za okno. Ale nie o mnie tutaj mowa. Ami ma bardzo wrażliwy nosek. Wystarczy jedna wizyta u mojej mamy (gdzie kaloryfery szaleją z wysoką temperaturą) i od razu mamy zatkany nos.. Lekki wiaterek i mamy kipiący katarek... Więc ja się pytam co robić? za oknem temp. ok.-2, śnieg sypie jak oszalały no i wiatr jakiś taki nie przyjemy. Z jednej strony bardzo chcę zapewnić jej atrakcji i troszkę świeżego powietrza, by de facto była zdrowa- jednak gdy przypomnę się z jakim krzykiem wiąże się wydmuchiwanie noska aspiratorem - jestem w rozsypce. I to totalnej. Wymyśliłam sobie wychodzenie na pół godzinki, ale stwierdzam że dłużej trwa ubieranie (co dla A. jest męczarnią) i  tachanie wózka z 4. piętra. No i co najgorsze- po tych 30 min gdy ja zazwyczaj jestem już pod blokiem Ami zasypia... i kolejny problem: do domu (przy wyjmowaniu z wózka się obudzi)? czy kolejne pół godzinki? (ryzyko kataru)?

Może napiszcie mamuśki jak wy korzystacie z zimy?


środa, 13 lutego 2013

usypianie...

Oj teraz dopiero widzę jaką byłam szczęściarą, gdy po godzinnej zabawie odkładałam pół śpiącą Amelkę do łóżeczka i miałam 2h dla siebie.. A wieczorami po kąpieli i zapełnieniu brzuszka- sen od 19 do 5..
Zmieniło się o sto stopni. A dlaczego nie sto osiemdziesiąt? Bo wieczory nadal mam "z głowy" (zmieniły się pobudki: z jednej na dwie, ale to żaden problem) jednak za dnia bywa różnie. Czasem wybawimy się nawet 2h i to na pełnych obrotach! Pełne uśmiechu, pogawędek i naszych małych ćwiczeń :) Ale na nic to się zda gdy maluch nie życzy sobie snu. Mogę kombinować na tysiąc sto sposobów: na rączkach (bo to ponoć najlepsze), w łóżeczku tak jak dawniej (płacz niemożliwy, więc zaraz ją stamtąd zabieram), w wózeczku (nabiera wtedy mnóstwo energii- ja się pytam dlaczego? na spacerkach śpisz kochanie...), przy włączonym radiu (czasem pomaga, ale częściej szuka źródła wydawanych dźwięków i wierci się jak szalona) . I mój jedyny PEWNIK: auto. Tak, w samochodzie mam całkowitą pewność że Amelia zaśnie... Ale czy to nie aby przesada, specjalnie wozić maluszka tylko po to by się zdrzemnął? Przecież i tak w tym czasie nie mogę ugotować obiadu, bo krążę wokół osiedli... Jedyne co, to spokojne nerwy, bo dziecko wyspane..
Bynajmniej wiem że kiedy wybieramy się gdziekolwiek, gwiazda zaśnie na czas przejażdżki (ani minuty dłużej! auto w spoczynku równa się maluch w akcji).

Czekam na jakieś sprawdzone sposoby, by w końcu móc upichcić coś dobrego.. Ileż można wcinać leczo?



Ps. Pisząc tego posta patrzę na małą która zasnęła po trzydziestu minutach bujania w wózku..
Ps2. Nie mam czasu zrobić obiadu a co dopiero pisać posty systematycznie? (chciałabym oj chciała..)

piątek, 8 lutego 2013

Bo tata jest dla córeczki podporą.

Córeczka z mamą
Synuś z tata?
Guzik prawda...

Coraz więcej dziewczynek zakochuje sie w swoich tatusiach i nie odstępują ich na krok. Mimo że to z mama spędza pół dnia, mama karmi, przewija w nocy i utula do snu, to powrót taty z pracy jest nie lada sensacją.! Amelka patrzy na A. jak na najpiękniejszy obrazek i nie ma mowy by chociaż na chwilę opuścił pokój. Chce się z nim bawić, chce być przez niego noszona i domaga się Jego uwagi. Słodka jest ta bezgraniczna miłość.. W końcu dzieciaczek wie czyja ręka głaskała jej domek, będący jeszcze mamusiowym brzuszkiem...


A jak z Waszymi pociechami? Mama czy tata?

środa, 6 lutego 2013

Mleczko, kaszka, zupka, deserek...

Mamy z Amelą diete!

...mama wegetuje, bo musi, ale córka?
No właśnie..moje dzieciątko zjada TYLKO mleczko i to 4x dziennie po 120ml i dwa razy w nocy.
Czy to nie zbyt mało?
Odkąd przestałam karmić piersią (zrozpaczona brakiem pokarmu)- Ami zaczęła chudnąć w oczach. Nie wyglądała na zagłodzoną, ale papelki , oponki i potrójna bródka gdzieś zniknęły :(

Podajemy BEBILON 1. Dodaje kaszkę malinową bądź bananową.
I..to wszystko co moje dzieciątko zjada.

Mając skończone 5 mscy próbowaliśmy:
marchewki - hmmm...
jabłuszka- ble
ziemniaczka z marchewką- hmm...
marchewki z jabłuszkiem- blee
zupki jarzynowej- blee
soczku jabłkowego- mniam
kaszki ryżowej- mniam

Jak widać moja panienka nie ma ochoty na "dorosłe" jedzenie! Co więcej..pluje wszystkim co dostanie na łyżeczce... A gdy już pokusi się spróbować troszkę, to brzuszek strajkuje cały dzień i płacz okropny.




Co robić? próbować dalej? czy poczekać miesiąc?